środa, maja 13, 2009

Zuzie gratuluję zdania prawa jazdy :)

m.

poniedziałek, maja 11, 2009

Ciekawostki analityczne

Ostatnia ciekawostka (bo choć burza się skończyła, to prąd znowu wyłączyli...). Tak więc – dość ciekawe statystyki bloga – wraz z przyporządkowanymi do nich kategoriami

A) 95 osób weszło w ciągu ostatnich 3 miesięcy co najmniej raz w miesiącu na bloga (KATEGORIA – CZYTELNICY-OGLĄDACZE), z czego:

B) 74 osoby weszło w ciągu ostatniego roku na bloga więcej niż 50 razy (KATEGORIA - KOLEDZY I KOLEŻANKI), z czego:

C) 33 osoby weszły w ciągu ostatniego roku na bloga więcej niż 100 razy (KATEGORIA PRZYJACIELE), z czego:

D) 12 osób weszło w ciągu ostatniego roku na bloga więcej niż 250 razy (KATEGORIA – HARDKORZY I HARDKORKI);

E) wszystkie wyżej wymienione 95 osób stanowi 33% wszystkich osób, które weszły na bloga w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Reszta ludzi szukała fajnych cycków i rumu z LIDLa (plus nowość na blogu - trochę przez moją szpanerską pozycjonerską złośliwość - Baudelaire i recenzja oraz opracowanie lektur szkolnych).

m.

PS: jeszcze ze 2 razy mi wyłączą światło i o największą częstotliwość aktualizacji strony będę mógł rywalizować z onetem i pudelkiem :P

Żywioł

Dziś stałem się nadaktywny, a wszystko przez siły przyrody, które skutecznie zaćmiły mi widok na książki, a przy świecy - choćby największej, to można co najwyżej.... (sami wiecie... :P). na szczęście komputer ma baterię - więc w przerwach dostawy prądu mogę się odstresować :)

No więc podzielę się jeszcze jednym spostrzeżeniem - tym razem znowu o żywiole wody i wiatru. Jak pojawiła się burza - znowu, ni stąd, ni z owąd, to z okna domu nie widziałem końca dachu garażu.... Przypomnę widok...


...a więc nie więcej niż 10m... naprawdę odlot. Bardzo żałuję, że utopiłem telefon z aparatem, a normalnego cyfrowego nie posiadam (choć aż dziw bierze, że przez ponad półtora roku wytrzymałem).

Miałem to szczęście, że domek stoi za wzgórzem, więc wiatr - jak się rozpędził - przeszedł górą (ponad dachem) - bo tak, to już bym pewnie miał domek wodny na środku jeziora... Boję się tylko, że od podłogi mogłaby mi wilgoć podchodzić... :P

m.

PS: wracam, bo znowu przywrócił prąd :D

Powrót na łono natury

Dziwne to uczucie, siedzieć takiemu samemu w buszu (wiem, lubię wyolbrzymiać, ale tu jest prawie jak w buszu:P). I choć oczywiście jestem największym na świecie twardzielem :))), to wieczorami lekki strach mnie ogarnia, jak jakieś badziewia stukaja mi do okien (zazwyczaj pieprzone wróble...), albo jak coś dobiera się do moich śmieci (pewnie ten lisek chytrusek, co tak lubił nas sobie oglądać; ewentualnie Reksio lub Mruczek :P).

Dziś podobna akcja – grzmiało przez pół dnia, aż tu nagle o 15 30 jak lunęło, to nawet nie wiedziałem, co mam z dworu zbierać. Udało się najważniejsze sprzęty, ale jak 3 min później zgasł w domu calusieńki prąd – to znowu zadałem sobie pytanie - i co teraz?? Wracać do Krakowa, czy czekać aż włączą...??? A co, jak włączą za 3 dni?? Mam siedzieć przy świecach i wstawać o świcie?? Jeszcze jakbym był z jakąś niewiastą – to podobno niegdysiejszą bolączką na takie zmartwienia było robienie dzieci :) Tylko ani kobiety nie ma, ani dzieci za cholerę nie są mi na razie potrzebne :P

Rozumiem, że moje włości to taki powrót na łono natury, ale chyba na taki całkowity powrót to jeszcze nie jestem do końca gotowy...

m.

Kto pojechał do Szwecji???

Przyznać się natychmiast, kto pojechał do Szwecji nie przyznając się uprzednio do tego??? i jeszcze na dodatek inwigiluje bloga z częstotliwoscią szybkiego komputera :) Zuza, to Ty się znowu bujasz?? :)