sobota, kwietnia 25, 2009

Uroki życia singla :)

Jak jest?? jest dobrze :)
Co prawda nie jest to może ideał – niemniej powyższemu obrazkowi zaczyna brakować (już tylko) dwóch elementów. Zgadniecie jakich???

m.

środa, kwietnia 22, 2009

Pre-Majówka, czyli buczkowice vol. 2 (ani wódka, ani wino, nie zastąpią Ci BAMBINO!)

WSTĘP


Tym razem duuużo zdjęć – bo już dawno nic nie było, i pewnie na jakiś czas będzie przerwa, bo wybywam poza cywilizację... No więc – Buczkowice part II.


W dużym skrócie, urodziny Pauliny, na których niektórzy „walili wódą”, choć i tak innych „chuj to obchodziło” :P

DAY 1


Sporo fot było takich w biegu – główna postać nie umiała usiedzieć w miejscu i pędziła jak struś pędziwiatr :)




Pojawił się i kolega Czesław, zwany przez niektórych pieszczotliwie Czesiem :)



NIe wiem, czy to Czesława, czy to mnie (bo pojawiliśmy się niemal równocześnie) – ale witano w drzwiach dobre 10 minut :)



W każdym razie – Czesiek miał niezłe branie – co chwila był tulony i obmacywany... :P


Tort był – że sobie pozwolę się wyrazić – jeden kolorowy (ten po leweje), a drugi chujowy :P



Ale co tam tort – w końcu nikt tam nie pojechał jeść...



Choć niektórzy – tylko pogadać i popatrzyć na innych – a nawet samemu zapozować





I jak nie przyjechali jeść – to i na sam widok jedzenia krzywiła im się mina :)


Zresztą – z dołu impreza wyglądała na całkiem ludną...



– ale już z góry to nie było dramatu...



Na imprezie pojawił się też paparazzi, który istotnie naruszał prywatność czterech liter co poniektórych osób :)


Były też tańce – choć te (osoby), które nie miały powodzenia, musiały się zadowolić 8latkami :P (choć nie wiem czemu ten 8latek ma lewą rękę tam, gdzie ma!!!)



Z drugiej strony – kto nie ma szczęścia w tańcu, ten ma szczęście w masażu – co i ewidentnie pokazała mina „rozkoszy skondensowanej”



Poza masażem można się też było tarzać po kanapach :P


Były tańce, były hulanki – był też i śpiew – i to nie byle jaki...


A po śpiewie – chwila na reklamę :D


I tak minął DAY 1

DAY 2


Było sprzątanie

Było gotowanie




Były też bardziej intelektualne rozrywki


Choć przy tym gotowaniu, to każdy – choć niewyraźny – prężył się jak najbardziej, byleby tylko „mięso sosem zalać” (taka mała dwuznaczność się wkradła :P)



A jak już to mięso było kruche jak szarlotka :D – zrobiło się siwo od dymu...


Na szczęście na potrzeby zdjęć nie było już tragedii – i trochę rozdmuchaliśmy, żeby potem mężnie wyprężyć torsy :P



Przy stole niektórzy wyginali się w takie pozy, jakby balasa robili...


No i tyle – i kalambury – na szczęście w atmosferze przy kominku


Każdy przeszedł samego siebie... albo pozą


Albo oczkami :P


Albo profesjonalnym pokazywaniem lachociąga (choć to nie bardzo męskie hasło:P)


Albo w końcu pozując jak dżolero z koszulą rozpiętą do połowy klaty


Choć i mi przytrafiło się wyglądać na całkiem zaangażowanego i emocjonalnego


Że już nie wspomnę, na co pokazywałem przy okazji hasła „Chuje-Muje, Dzikie Węże...”


DAY 3


spanko


Śniadanko,


Sprzątanko



Niewyspanko



I finito!