sobota, września 22, 2007

No więc – pierwsza relacja okiem cudnego Canona :)

Na pierwszy ogień – chluba Paryża czyli oczywiście Tour Eiffel





Jest widoczna z wielu miejsc Paryża. Ponoć, podobnie jak PeKiN w Wawie, służy kierowcom za punkt orientacyjny...



Idąc dalej – Łuk Triumfalny w pełnej krasie....


... i w cieniu drzew




Gdy Łuk mamy za sobą – przychodzi czas na Champs Elysee. Tak, wiem. Też nie wiedziałem, że wzdłuż Pół Elizejskch jeżdżą samochody...




Mniej więcej w połowie „szązelize” idzie sobie taki pan w śmiesznej czapce, czyli ulubieniec narodu, francuski generał...



Duuużo, dużo dalej, możemy znaleźć domek słynnego Quasimodo, czyli Katedrę Notre Dame.







Odchodząc trochę w bok, poza granice ścisłego Paryża, trafiamy na dzielnicę ze szkła i stali (no i oczywiście wszechobecnego paryskiego betonu), czyli La Defense (Grande Arche).



Poza olbrzymim Grande Arche...


... znajdziemy tu również Hilton (oczywiście – Paris :))...



... KPMG…



… i ogólnie takie takie :)

piątek, września 21, 2007

Deeper insight...

Skleroza dała się dziś we znaki – czyli zapomniałem aparatu. Ale nic to – jakoś sobie może poradzę do końca pobytu z nadrobieniem braków :) Przede wszystkim w końcu zobaczyłem Luwr. W porównaniu do wszystkich zdjęć, grafik itp. jest naprawdę potężny.

Inną ciekawostką było Centre Pompidou, a na samym końcu umieściłbym Chatelets Les Halles (choć akurat to tam posiedziałem na ławeczce dobre 1,5h :P). Jeszcze tylko odwiedzić Plac Pigalle :P i cały Paryż zaliczony :) No – może troszkę przesadziłem – ale naprawdę nie jest to miasto, którego nie dałoby się dogłębnie w tydzień zwiedzić.

Póki co uzyskałem jakąś tam wiedzę operacyjną nt. sposobu poruszania się po mieście (a szczególnie po stacjach metra i RERu; konia z rzędem dla tego, kto zgłębi strukturę stacji Les Halles :P) i nie gubię się już tak często. Właśnie kończę planowanie – i być może w przyszłym tygodniu uda mi się odwiedzić Cour d’Appel :)

M.

czwartek, września 20, 2007

Pierwsza doba w Paryżu

Pierwsze 24h minęły, a zatem czas na pierwsze komentarze. Paryż jest dość dziwnym miastem. Z jednej strony przytłaczająca jest olbrzymia ilość betonu wokół nas, z drugiej strony co krok pojawiają się ciekawe miejsca, które nadają mu ciekawy klimat i atmosferę.

Póki co zauważyłem niewiele – ale jednak:
1. Miasto schodów. Ilość schodów, które trzeba przebyć jest olbrzymia. Co i rusz – schody w górę, schody w dół. No dosłownie masakra...
2. Miasto Renault i Peugeot. Obie marki samochodów stanowią prawdopodobnie 70 – 90 % samochodów stojących na każdej ulicy, na każdym parkingu. Inne – przede wszystkim Fordy, Mercedesy i Volvo – też się zdarzają. Ale jednak królują marki francuskie...
3. Jeśli już o samochodach mowa – to bardzo niewiele zauważyłem aut naprawdę kosmicznych. Brak jest zarówno samochodów wybitnie futurystycznych, jak i wybitnie eleganckich. Jakby taka klasa super-exclusive w ogóle nie istniała w tym mieście...
4. Miast prawdziwie kolorowe. Tu rzecz ciekawa. Wydaje mi się, że nawet w Londynie nie ma aż tylu osób o nie – białym kolorze skóry...
5. Komunikacja miejska jest tragiczna... Ilość różnych rozkładów jazdy, ilość typów środków transportu oraz niezliczone bogactwo kolorów linii metra i RERu (na każdej stacji kolory są inne) doprowadziła mnie do prawdziwej rozpaczy...
6. Wbrew powszechnej opinii, uwieńczeniem Champs Elysees nie jest Wieża Eiffle’a, ale Łuk Triumfalny lub Place de la Concorde. Wieża Eiffle’a (która w rzeczywistości jest brązowa, a nie stalowa) wieńczy Pola Marsowe – co też dość mocno mnie zaskoczyło...

I to chyba tyle na dziś – jestem naprawdę zmęczony... Zdjęcia może jutro :)