sobota, września 20, 2008

A właściwie po co Ci to?

Ostatnio zadano mi pytanie: „dlaczego prowadzisz bloga?”. Pierwsza myśl – „bo chyba się przyzwyczaiłem i chyba lubię to”. Pytanie tylko, co lubię? No więc spora – bo do początków 2007 roku – retrospekcja, i chyba co nieco sobie uzmysłowiłem. Dobrym narzędziem do tego było ogólne przejrzenie bloga od samych początków

Na początku – jak zresztą ewentualnie będziecie w stanie to dostrzec – blog miał być platformą, w której dzieliłbym się z innymi zdjęciami z różnych wydarzeń, niekoniecznie z życia codziennego. Stąd m.in. wziął się podtytuł. Co prawda istniały jakieś serwisy typu fotka.pl, czy Picassa, gdzie można było publikować zdjęcia i udostępniać je innym – ale mi wydawały się one jakimś takim słabym opakowaniem dla zdjęć. Dla wrzucenie zdjęć do picassy czy na fotkę było czymś takim, jak wklejenie artystycznych, naprawdę dobrych czarnobiałych aktów do szesnastokartkowego zeszytu w kratkę z Kubusiem Puchatkiem na okładce. Po prostu – coś mi tu nie grało. Te wszystkie serwisy pokazowe były jakieś takie… hmm – bezsensowne.

I tak to funkcjonowało przez jakiś czas – zazwyczaj z krótszymi lub dłuższymi przerwami, aż do Paryża. W Paryżu stopniowo dokonywała się zmian – bo poza czymś dla oka zacząłem dorzucać coś dla.. nie wiem czego :P anyway – zacząłem więcej pisać – dlatego że nawet najlepsze zdjęcia (których czasem brakowało, pomimo że Gosia dwoiła się i troiła :P) nie potrafiły oddać tego, co chciałem przekazać.

Podsumowując – po kolejnym wyjeździe znudziło mnie przesyłanie każdemu chętnemu paru zdjęć i opowiadanie „jak było”. Napisałem jak było na blogu, dorzuciłem parę fot – i większości ludzi zaczynało to wystarczać :P komu nie wystarczało, ten dopytywał o poszczególne elementy wyjazdu, wrażenia, impresje, imprezy etc :) w ten sposób udało się trochę ucywilizować rozmowę o tych „a few moments”.

W chwili obecnej blog jest dodatkowo platformą łączącą sporą część moich znajomych. Ostatnie statystyki wykazały, że odwiedza go miesięcznie około 150 różnych osób. Co prawda część z nich (jakieś 20-30) to osoby, które trafiły na bloga z Google’a, gdy szukali seksu w Buczkowicach, informacji o pogodzie w Paryżu w październiku czy o koncie niejakiego Krzysztofa Reka na Goldenline :P (że o innych słowach wyszukujących nie wspomnę :)) – ale nadal ilość osób czytujących regularnie bloga (spędzających na nim co najmniej 180 sekund :) tak, takie statystyki też są dostępne – na jak długi okres czasu wchodzą poszczególne osoby).

I tak to. Dodatkowo – dokupiłem w końcu swoją własną domenę mjps.pl (zawsze chciałem mieć takową :) ot – gadżeciarz :P)– więc jest krótko, szybko i miło :) mam nadzieję :)

m.

PS: aaa - i chyba najważniejszy powód. Ostatnio coraz trudniej złapać mnie na jakąkolwiek rozmowę - i to nie tylko na rozmowę live, ale też na gg choćby. Poza tym - spora część czytelników - oglądaczy włóczy się gdzieś po świecie - więc tak przynajmniej wszyscy mają równe możliwości w updacie o mnie :)

Nie jestem aż takim totalnym debilem :)

Aaaa, i jeszcze info dla tych, którzy nie wiedzą. Pomimo drobnego kryzysu związanego ze zwątpieniem we własne zdolności intelektualne drugi egzamin w tym roku udało mi się zdać bez jakiegokolwiek problemu. 4 bez żadnych poważnych problemów – to się nazywa uczciwa ocena w stosunku do wiedzy. Nie to, co w przypadku egzaminu u czerwonoskórego…

m.

czwartek, września 18, 2008

Promotor marki

wpiszcie w google'u muscador - zobaczcie, kto tą markę tak prawdziwie promuje :)

m.

środa, września 17, 2008

Rozmowa o rzeczach podstawowych

Jak pisał poeta, „wielkość ludzi nie jest oceniana wielkością ich samych, ale ich przyjaciół”. No, to jestem wielki! :)

Erha w Wichita (że o Wielkim Londonie nie wspomnę ), Prząx najpierw w Paryżu, a teraz w Manchesterze, Gosia w Paryżu – nie dość, żem wielki, to jeszcze absolutnie światowy. A już najlepszym dowodem na moją światowość i wielkość była dzisiejsza rozmowa telefoniczna. W skrócie przebiegała tak:

- Cześć!
- Dzieńdobry!
- Słuchaj, bo jestem właśnie w Simplu i szukam Muscadora. Możesz mi pomóc i powiedzieć, w którym miejscu stoi?
- ale każdy Simpl jest inny…
- ale ja jestem w Simplu na Clichy…
- aaa – no to ostatnia alejak przed kasami – po lewej stronie
- stoję tyłem do kas, naprzeciwko mnie jest piwo – gdzie mam iść
- idź do następnego rzędu…
- no tu są wina, ale same jakieś Bordeaux, a muscadora nie ma…
- obejrzyj się do tyłu – wśród szampanów – leży koło filara po stronie napoi, po jego prawej…
- MAAAAAM, JEEEEST…

Przyznacie, że urocze ??

m.

wtorek, września 16, 2008

Warszawski wielki świat

Wiedziałem, że pierwszy dzień po trzytygodniowym urlopie lekki nie będzie – ale wczorajszy dzień będzie naprawde jednym z historycznych dni. Ilość superpilnej roboty była spora – a przy tym wypadłem na 3 tygodnie z akcji – więc dodatkowo musiałem dość sporo doczytywać. Reasumując – zacząłem pracę o 9 30, skończyłem o 0 30 – z drobną przerwą na własne sprawy. A potem o 4 30 pobudka – absolutny horror. Dobrze, że udało mi się kimnąć popołudniem na pół godzinki – bo byłbym absolutnie nie do życia.

Anyway – jakoś trwam – jutro kolejny ciężki dzień pracy. Tymczasem wieczorem nastąpiło zasiedlenie nowego mieszkania firmowego. Chata absolutnie wybitna – dokładnie w stylu, który mi się podoba. A na dodatek – widok z balkonu rodem z Nowego Jorku albo Paryża wzdłuż Champs Elysees. Have a glance…



m.

niedziela, września 14, 2008

Tolerancja

Czasy takie, że na każdym kroku trzeba szanować innych – niezależnie od tego, czy ma to sens, czy nie. Ochrona praw autorskich (większość wypowiedzi prasowych i telewizyjnych to bzdury), ochrona danych osobowych (tutaj to w ogóle absurd – hasło „ochrona danych osobowych” to jakieś zaklęcie obecnych czasów), ochrona praw mniejszości (które zaczynają mieć więcej praw, niż większość)…

I co czytam na Onecie jako jeden z głównych tematów w niedzielne przedpołudnie? „Sobieski bije Turków – przeżyjmy to jeszcze raz”. No tak – brak szerzenia nienawiści między narodami, tolerancja, promowanie pokoju. W tym tytule mieści się to wszystko. Może jestem staroświecki – ale tego nie toleruję.

M.