wtorek, września 16, 2008

Warszawski wielki świat

Wiedziałem, że pierwszy dzień po trzytygodniowym urlopie lekki nie będzie – ale wczorajszy dzień będzie naprawde jednym z historycznych dni. Ilość superpilnej roboty była spora – a przy tym wypadłem na 3 tygodnie z akcji – więc dodatkowo musiałem dość sporo doczytywać. Reasumując – zacząłem pracę o 9 30, skończyłem o 0 30 – z drobną przerwą na własne sprawy. A potem o 4 30 pobudka – absolutny horror. Dobrze, że udało mi się kimnąć popołudniem na pół godzinki – bo byłbym absolutnie nie do życia.

Anyway – jakoś trwam – jutro kolejny ciężki dzień pracy. Tymczasem wieczorem nastąpiło zasiedlenie nowego mieszkania firmowego. Chata absolutnie wybitna – dokładnie w stylu, który mi się podoba. A na dodatek – widok z balkonu rodem z Nowego Jorku albo Paryża wzdłuż Champs Elysees. Have a glance…



m.

0 komentarze: