wtorek, września 09, 2008

Paris

Zastanawiałem się, o czym dziś napisać O tym, że się uczę, to wiedzą już chyba absolutnie wszyscy – łącznie z gościem, którego dziś spotkałem na ulicy, który gadał ze mną jak ze starym kumplem, a którego za żadną pytę nie jestem sobie w stanie przypomnieć. Po prostu – tabula rasa – nawet twarzy nie kojarzę… A ponoć – nie dość, że studiował ze mną – to jeszcze jakaś Anka… No masakra totalna… :)

Anyway – dziś o Paryżu trochę. Trochę, bo znowu coś mnie natchnęło. Coś – a mianowicie film. Niebo nad Paryżem (choć oryginalnie tytuł to „Paryż”; chyba rzeczywiście tym razem znowu tłumacz trochę przesadził z artyzmem – tytuł Paryż był absolutnie idealny). Film taki sobie – nie zachwycił mnie jakoś wybitnie. Może był zbyt ciężki – a mój przyciężały już umysł nie był w stanie odpowiednio go przetrawić. Co mnie natomiast poruszyło po raz kolejny, to po prostu Paryż. Paradoks relacji międzyludzkich – najlepiej widać przy codziennej samotności głównego bohatera i cudownej imprezie oraz przy sprzedawczyni w narożnej Boulangerie. Z drugiej strony – świat jak za rogiem – ale w fenomenalnej scenerii. Widoki z dachów – albo to kamienicy na Montmartre, albo Tour de Montparnasse, albo też po prostu z wieży. Widok absolutnie niesamowity. Mam nadzieję, że osoby, które zwiedziły, obejrzą. Naprawdę miło się robi, gdy taksówka przejeżdża koło Pere Lachaise, Moulin Rouge, Nation czy Bastylii. Że o Sacre Coeur nie wspomnę…

maSacra by MJPS
I chyba tyle – bo cóż więcej mówić. Może jeszcze jedno – już prawie rok, odkąd postawiłem swą nogę na Paryskim bruku. I być może stąd ta refleksja.

Druga rzecz, którą zauważyłem – w Polsce co raz więcej jest w kinach filmów europejskich. Paradoksalnie – w tym roku obejrzałem chyba więcej filmów europejskich, niż amerykańskich. Niby mało istotne – ale gdy dziś reklamy przedfilmowe to 2 filmy francuskiej i jeden niemiecki – to trochę to zburzyło moje podejście do kina. Jeszcze niedawno film nieamerykański był nie lada gratką – teraz jest czymś oczywistym. Przyznam się, że wolę filmy amerykańskie – nie są tak przeintelektualizowane i mają trochę lżejszy styl – niemniej czasem, dla odmiany, żeby życie miało smaczek :P Zmiana następuje na naszych oczach.

m.

PS: a poza tym, to piszę, bo reklamy na blogu się lepsze pojawiają :)

0 komentarze: