środa, września 10, 2008

Kulinarna uczta

Jako, że po raz już kolejny napomknę, że blog musi być stale zasilany dodatkowymi wpisami – bo i wtedy lepiej wypadam w Google’owym rankingu, lepiej rośnie wartość bloga w oczach reklamodawców AdSense – to i piszę :)

Dziś bez żadnych fajerwerków analitycznych – ale pochwalę się… Wyszedł mi dziś absolutnie zajebisty obiad. Tak pokrótce receptura – oczywiście wyszedł jak to w moim wypadku bywa – całkowicie spontanicznie i bez głębszego przemyślenia. No więc – z niedzieli została mi górna połowa kurczaka – czyli oględnie mówiąc – dwa jędrne cyce (choć niestety kurze - a poza tym ścięte i zimne – bo z lodówki). Wyciąłem znad klatki (kości oczywiście poobgryzałem – i wczoraj już nie musiałem dodatkowego obiadu tworzyć).

jędrne kurze cyce by MJPS
No więc – cyce pokroiłem w takie plasterki – w poprzek. Niezbyt grube – tak max 1 cm. Do tego dorobiłem sos – z tego sosu, który wytopił się z kurczaka w trakcie pieczenia (jestem barbarzyńcą – i wylałem z niego tłuszcz…), papryki, cebuli i śmietany. Wszystko razem zmiksowałem w moim przecudnym blenderze – i zalałem kurze cyce sosem. W pięknej białej brytfance tak sobie poleżały ze dwie godziny w lodówce.

na koniec mocno posypałem solą czosnkową i pieprzem ziołowym (ale tak masakrycznie mocno – aż się bałem, że za dużo) – i do piekarnika. Po 10 minutach zapiekania przykryłem plasterkami sera żółtego – i jeszcze na 20 min.

Podane z ryżem – absolutny wypas. Już dawno nie udało mi się stworzyć czegoś tak wybornego. Oczywiście chwalę się niemiłosiernie – ale nie dość, że udało mi – i pewnej niewiaście – podjeść trochę (skromnie mówiąc :P), to i przy okazji na blogu kolejny raz pojawił się wpis. I tak dwie pieczenie na jednym ogniu. Wróć – trzy pieczenie – bo oczywiście kurze cyce były z obiadu niedzielnego.

m.

PS: spieszę jeszcze pochwalić się, że od początku sierpnia na blogu było 2500 odwiedzin. Absolutnie niezły wynik :) chyba :) co prawda pewnie trochę przekłamany - bo każde wyświetlenie strony na nowo jest uznawane za nowe wejście na bloga - ale i tak - jak na bloga całkowicie prywatnego wynik jest naprawdę super :) Dzięki Wam wszystkim!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Brytfanka pisze sie 'brytfanka'? A nie 'brytwanka'? A moze 'Britfanka' - fanka Britney?
P.

MJPS pisze...

nie, absolutnie brytfanka... :D