sobota, września 29, 2007

Wycieczka do Luwru, czyli tropiąc kurioza sztuki...

Dość długo (całe 4 dni…:P) się nie pojawiało nic nowego, bo jakoś nie mogłem znaleźć nawet chwili wolnego czasu. Ale do rzeczy :)

W środę udało mi się spotkać z Tomkiem P., a przy okazji odwiedzić dzielnicę łacińską.


...widzieliśmy Panteon...


... byliśmy na Faculte de Droit na Sorbonie...



i tyle :)

Czwartek to pierwszy dzień bez żadnego zwiedzania. Wynikało to z faktu, że w końcu trzeba było zdać egzamin językowy w Nanterre. Uwaga ogólna: albo ja jestem taki genialny, albo Francuzi mają niewielkie oczekiwania wobec obcokrajowców, bo wynik testu teoretycznie pokazał, że roczna przerwa w aktywnej nauce francuskiego podniosła mnie na najwyższy poziom znajomości języka... No ale cóż – może po prostu jestem „gieniusz”...

No i last, but not least, czyli piątek i odwiedziny w Luwrze.



Jest gigantyczny – i to wcale nie jest przesada. Spędziłem tam 3h, chodziłem cały czas (z krótkimi przystankami na zdjęcia) i udało mi się zobaczyć jakieś max 25%!!!!! Ale będę twardy – i obejdę cały Luwr. W końcu – jeśli za darmo – to czemu nie... :)

Podsumowanie wrażeń z Luwru zaczną od ogólnego stwierdzenia, że – jak zapewne wiecie – koneserem sztuki to ja nie jestem... Jakoś nie potrafiłem się zachwycać każdym obrazem, rzeźbą, czy kawałkiem kamiennej nogi .... :)


Jedyną imponującą rzeczą jest zatrważająca ilość eksponatów. To jest autentycznie masakra. A że ja z natury złośliwy jestem, toteż postanowiłem sobie poszukać jakichś kuriozów sztuki :P Oto one:

1. zawsze myślałem, że obcisłe kąpielówki to wynalazek dość nowoczesny... A tu proszę – pan po prawej wygląda jak z antyku... :P


2. w starożytności ludzie byli naprawdę światli. Mieli np. swojego Supermana...


3. ... mieli swoją małą Statuę Wolności...


4. ... mieli swoje dwanaście gwiazdek (choć nie wiem, czy to bardziej jest podobne do Unii Europejskiej, czy do symbolu Paramount Pictures :P)...


5. ... nie narzekali też chyba na swoje rzemiosło... Jak widać, Cepelię swoją też mieli...


6. W Luwrze sztuka to nie tylko ta sztuka z najwyższej półki. Są też np. figurki Gremlinów...


7. ... są posągi (ponoć męskie...) z bardzo mikroskopijnymi atrybutami męskości... :P


8. ... zresztą w całym Luwrze wszystkie panie obnażone przed oczyma publiki też biust mają raczej rozmiarze A (a szkoda... :P). Tutaj jeden z większych dostrzeżonych okazów... :P


9. .. a tu to w ogóle chyba coś ukradli...



I ostatnie kuriozum – chyba największe – dlatego w ogóle zrobię z tego osobny akapit. Otóż, zwiedzający. Rozumiem, że Leonardo, rozumiem, że Kod, rozumiem, że Dan Brown, ale po jaką cholerę takie tłumy robią zdjęcia słynnej Mona Lisie?? Idąc pod prąd – stanąłem sobie z obiektywem w przeciwną stronę – i spójrzcie, co się dzieje... (z wrażenia aż mi się ręce trzęsły)


To był jakiś autentyczny dramat. A najlepsze jest to, że tego obrazu i tak nie widać... :)


Po 3 h byłem wykończony. Jako, że moje metro się spóźniło o 20 min (a nawet zrozumiałem komunikat podawany przez megafon :)) – zrobiłem przecudne zdjęcie w miejscu swojej przesiadki...


Przez weekend – zamki nad Loarą...
M.

0 komentarze: