Przyjechał do Paryża jeden ze współautorów słynnej „Ody do Dupy”.
I co? Ano, było cięzko – chyba nawet bardzo ciężko.
W pierwszy dzień udało się wyhaczyć wieżę...
... ogólnie rzut na Paris by night...
… I jazda pociągiem, żeby
... zdobyć w Auchan bagietkę...
i udać się na Repas De Dieux („Posiłek Bogów”).
Potem chwila kultury, czyli gazeta o Sarko...
Jeszcze parę fotek na La Defense,
następnie Sacre Coeur...
I tak – przez cały pobyt „nosiliśmy się na rękach”.
m.
wtorek, grudnia 04, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz