
I co? Ano, było cięzko – chyba nawet bardzo ciężko.
W pierwszy dzień udało się wyhaczyć wieżę...

... ogólnie rzut na Paris by night...

… I jazda pociągiem, żeby

... zdobyć w Auchan bagietkę...

i udać się na Repas De Dieux („Posiłek Bogów”).

Potem chwila kultury, czyli gazeta o Sarko...

Jeszcze parę fotek na La Defense,


następnie Sacre Coeur...

I tak – przez cały pobyt „nosiliśmy się na rękach”.
m.
0 komentarze:
Prześlij komentarz