Na takiej wycieczce już dawno nie byłem. Oczywiście wiecie, że sztuka i ja to światy równoległe. Jedyne, co może na mnie wywrzeć wrażenie, to muzyka i architektura. Tym razem uległem czarowi świata zamków Doliny Loary.
Wycieczkę zawdzięczam Witkowi i koledze, który pożyczył samochód. Jakby na to nie patrzeć – 620 km w dwa dni nawet na hulajnodze ciężko byłoby zrobić :D
Zaczęliśmy od Miasta Dziewicy – czyli Orleanu. Mówiąc szczerze – to taka pipidówa trochę :P Anyway, dziewicę widzieliśmy...

... jakąś niewielką fontannę obfotografowaliśmy...

... katedrę widzieliśmy…

…więc można było ruszać w dalszą drogę.
Kolejnym celem był zamek w Chambord. Największy ze wszystkich zamków regionu...
.jpg)

... otoczony fosą oraz lasami...
.jpg)
... naprawdę zrobił niesamowite wrażenie...
.jpg)
Po Chambord był Cheverny. Ten chyba podobał mi się najmniej ze wszystkich odwiedzonych – no ale też miał swój urok. Dzień zakończyliśmy w Blois, które dzięki hotelowi Etap, przedstawieniu Son et Lumiere, wypitemu szampanowi i winu było naprawdę zasłużonym i wdzięcznym uwieńczeniem jakże długiej soboty.

.jpg)
Niedziela to pobudka wczesnym rankiem, pakujemy się – i do Amboise. Jak się później okazało – miejsca, w którym w niedzielę obiady serwują również po 15 :) Anyway – z daleka może i zamek nie wyglądał na jakieś arcydzieło. Jak się jednak okazało – to tylko pozory. Zresztą – spójrzcie. Idealnie przystrzyżona trawa...
.jpg)
... kule z żywopłotu i olbrzymie cedry...

... dolina Loary...
.jpg)
... jak w bajce.
.jpg)
.jpg)


Nie wiem jak Wam – ale mi to miejsce przypomina disneyowski zamek pięknej królewny... Co prawda królewny nie widzieliśmy – ale zamek naprawdę na długo pozostanie w pamięci.
Dalej – i dojeżdżamy do Chenonceau. Zamek zbudowany w poprzek rzeki...
.jpg)
.jpg)
... z pięknymi ogrodami...
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
i pokazowymi piwnicami z winem.
.jpg)
.jpg)
I tutaj pojawił się problem – bo byliśmy naprawdę głodni. Niby jasne, że w miejscowościach turystycznych w niedziele knajpy otwarte będą przez cały dzień. A tu zonk – o 15 wszystko powyzamykane. Tzn. otwarte - ale już nic nie serwują... Na szczęście w Amboise – poza bajecznym zamkiem i cudnymi samochodami...
.jpg)
... dawali jeść przez cały dzień.
W trakcie drogi powrotnej dość spontanicznie zawitaliśmy na chwilę do Vendome, gdzie odwiedziliśmy katedrę...

... i spotkaliśmy francuską orkiestrę grającą piosenki z polskiego wesela...
Podsumowując – wydałem mnóstwo pieniędzy, przeszedłem ze 20 km po zamkach i parkach różnej maści – ale naprawdę było warto.
Z ciekawostek:
Choćbym nie wiem jak chciał („z chętnością”) – robiąc zdjęcie z jadącego 60km/h samochodu nie zrobiłbym zdjęcia z latarnią pośrodku. A tu się udało „z muszenia”...
.jpg)
Na zamkach, poza wspaniałymi parkami, wielkimi królewskimi łożami z baldachimami lub bez oraz olbrzymimi porożami upolowanych jeleni widzieliśmy też przerażające elementy architektury i wystroju. Tu na przykład – zresztą, sami zgadnijcie...

To jest wylewka z rynny – jakby ktoś nie wiedział... :P

Czarnuch :P
Uczestnicy wycieczki: Kasia, Witek i ja :)

W Amboise

W Chambord
M.