czwartek, grudnia 06, 2007

Dzień trzeci/ Mikołaj

W czwartek troszkę się rozpadało. A ponoć Mikołaj bywa łaskawy... Na szczęście, były takie schrony, jak Centre Pompidou, skąd północny Paryż nawet w deszcze prezentował się atrakcyjnie.



Wieczorem przebieżka po mieście (a w lafąfą Tshirty ze znaczkiem krokodyla kosztują 150 eur) i spacerek w kierunku punktu widokowego na Trocadero...


Potem pod wieżę...


... gdzie Bordeaux, rocznik bieżący („wciąż”) smakował jak najlepsze wino na świecie, a my z okazji Mikołaja „waliliśmy z koranu” i stawaliśmy się fotoamatorami.


Tam też erha „pozdrawiał znajomych. Na naszej klasie ma najwięcej”. Przy okazji, pobijał rekordy grubości warstwy ubrań, tudzież chciał sobie uczynić z Champs de Mars paryski wybieg mody...



A tego wieczoru na Polach Marsowych było jasno jak w dzień.




m.

0 komentarze: