środa, października 17, 2007

Bohaterowie PANu – czyli kwiat tego kraju na paryskim bruku :P

Po wielu prośbach od czytelników, chyba nadeszła pora przedstawić współtowarzyszy broni :) Mam nadzieję, że nikt się bardzo mocno nie obrazi (poczynając od kolejności, przez krótki opis a na zdjęciu kończąc). Parę osób niestety nie pojawia się w moim arsenale zdjęć, więc niestety, niezbyt mogę się pochwalić ich wizerunkiem. W razie potrzeby – prosimy o przesłanie zdjęcia na adres po prawej :P Żeby nie było – że jest nam tutaj tak kolorowo – zdjęcia czarno – białe.


Adam
Człowiek, który przyjechał do Paryża podmuchać w kulki. Realizując własne plany gotów posunąć się do najohydniejszych szantaży. Przedstawiciele PW. Wewnętrzny 308.


Witek (zwany też „tym słynnym Witkiem”)
Na co dzień zajmuje się rurami, amator historii i zabytków wszelkiej maści. Kolejny reprezentant PW. Wewnętrzny (obecnie) 309


Justyna
Trochę na uboczu – aczkolwiek na imprezy przychodzi :) Pragnienie loda z McDonalds'a jest dla niej silniejsze niż wieczorna ulewa. Chwilowo członek personelu Ambasady Polskiej w Paryżu, poza Paryżem grzeczna studentka dwóch fakultetów.


Paulina (zwana czasem Pauliną od Kulek)
Na olbrzymi szacunek zasłużyła determinacją i przygodami w dniu (nocy?:P) wyjazdu na wesele. Fanatyk nutelli. Ekipa z SGH-u.


Agnieszka
Współtowarzysz prawnik. Fanatyk rowerów, sztuki w postaci obrazów (broń Boże innej:P, a już na pewno nie przedmiotów życia codziennego) i zdrowego jedzenia. Osoba o bardzo wygórowanych ambicjach i jeszcze lepszych ocenach :)


Arnika
Kobieta bardzo zaborcza (a przynajmniej sama tak twierdzi), jedyny przedstawiciel UMK. Stworzyła legendę „słynnego Witka”, przy okazji myląc mnie z nim :P.


Agata (znana również jako „Agata od biologii”, a ściślej – od genetyki)
W PANie mieszkała „od zawsze”, a nadal końca nie widać. Nie omija żadnej imprezy (wzorowy uczestnik). Czeka na moment, gdy po powrocie z pracy „na stole będzie stał obiad”.


Krzysiek
Miejscowy „nauczacz” (w języku gligli słowo to oznacza nauczyciela). Śpi mało, za kołnierz nie wylewa, a bigos najbardziej smakuje mu na krawężniku pod Simplem w towarzystwie miejscowej arystokracji. Ekipa SGH.

0 komentarze: