„Wina...

... wina...

...wina wina dajcie... :P”

Nie to, żeby odchodziły jakieś straszne ekscesy – ale naprawdę do wina się już przyzwyczaiłem :)
W międzyczasie obchodziliśmy wyjazd Isi. Jak każdy wyjazd z emigracji, połączony był z podziałem łupów po wyjeżdżającym... Najpierw nastąpił podział w kuchni, potem główna bohaterka rozdawała:
od talerzyków zaczynając...

na płatkach bawełnianych kończąc :P

A wszyscy potencjalnie obdarowani tylko śledzili, co może im właśnie przypaść...

Dodam również, że w końcu dotarł mój długo – oczekiwany współlokator. Adam zadomowił się na dobre – co zresztą widać było na zdjęciach powyżej... Zresztą – odwiedziliśmy też niektóre paryskie zabytki – co zresztą widać poniżej.



Dodam do tego relację z piątkowego wieczoru – niestety nieuwiecznioną na zdjęciach :( (baterie odmówiły współpracy...). Poznaliśmy nowych znajomych, rozmawialiśmy w 4 językach (czasem w czterech naraz :P), odchodziły śpiewy („darcie mordy”, jak to koleżanka Anna S. kiedyś nazwała :)) polskich piosenek. Centrum Europy pod każdym względem...
M.
0 komentarze:
Prześlij komentarz