Na joemonsterze pojawiają się onecizmy i fakcizmy, więc na blogu będzie kategoria "odjazdy wyszukiwarek"... Najpierw skutki własnej promocji - czyli...
A dalej - uwaga - odjazd totalny - lepszy niż erhowe ręczne dogadzanie...
m.
poniedziałek, grudnia 15, 2008
"Niebo ma jeszcze Twoich oczu kolor..."
Ostatnio dziwne sytuacje mi się w życiu zdarzają. nie wiem, z czego to wynika, ale albo jest to usłyszenie piosenki niemalże stworzonej na swoją rzecza, albo np. otrzymanie 3 róż. Zresztą - jakkolwiek piosnkę spiewaną tylko dla mnie zostawię - ale własną wypowiedź o 3 różach już na pewno nie pominę :) już w najbliższych dnia szykujcie się na czytanie analizy trzech róż. Oczywiscie każda inna - już teraz możecie głosować - która jest moją ulubioną - wystarczy wysłać smsa na numer 79.... :P
m.
PS: im bardziej chciałbym oddalić się od szant, tym bardziej się one do mnie zbliżają i przemawiają mądroscią życiową (pisane troche po pijaku:P, ale szczerze). vide tytuł posta - i to nie jest fragment piosenki zespołu wielbiącego "w pustej szklance pomarańcze"... :D
m.
PS: im bardziej chciałbym oddalić się od szant, tym bardziej się one do mnie zbliżają i przemawiają mądroscią życiową (pisane troche po pijaku:P, ale szczerze). vide tytuł posta - i to nie jest fragment piosenki zespołu wielbiącego "w pustej szklance pomarańcze"... :D
niedziela, grudnia 14, 2008
sobota, grudnia 13, 2008
poniedziałek, grudnia 01, 2008
"Obyś żył w ciekawych czasach". Żyję - i jest mi z tym dobrze!
Myślałem, że takich czasów nie doczekam – ale jednak Polska nie jest tak totalnie zacofana :) Jestem absolutnie zaskoczony – ale z drugiej strony – news wpisuje się w moją ogólną ocenę zjawiska...
Więc chodzi o UKE – Urząd Komunikacji Elektronicznej. Większości instytucja albo w ogóle nieznana, albo znana jedynie z narzekań TePsy i operatorów komórkowych z narzekań charyzmatycznej Pani Prezes Anny Streżyńskiej. Taka osoba dość wychudzona, z dużymi okularami i bujną szopą włosów rozwianych na wszystkie strony świata. Zawsze uważałem, że to najlepiej i najsprawniej działający polski urząd. Jest to jedyna instytucja, na którą byłbym w stanie płacić dobrowolną opłatę miesięczną za jej działanie :) no więc dziś na stronie UKE wydano komunikat, iż z dniem 1 grudnia UKE prowadzi działalność informacyjną również przez.... – uwaga – GaduGadu! Absolutnie nieprawdopodobne! Nie dość, że w Polsce, to jeszcze się da. Bez konieczności narzekania na przepisy, bez konieczności biadolenia, że nie ma sprzętu odpowiedniego (i kupowania 120 tysięcy dyskietek...). Absolutny szacun!
m.
Więc chodzi o UKE – Urząd Komunikacji Elektronicznej. Większości instytucja albo w ogóle nieznana, albo znana jedynie z narzekań TePsy i operatorów komórkowych z narzekań charyzmatycznej Pani Prezes Anny Streżyńskiej. Taka osoba dość wychudzona, z dużymi okularami i bujną szopą włosów rozwianych na wszystkie strony świata. Zawsze uważałem, że to najlepiej i najsprawniej działający polski urząd. Jest to jedyna instytucja, na którą byłbym w stanie płacić dobrowolną opłatę miesięczną za jej działanie :) no więc dziś na stronie UKE wydano komunikat, iż z dniem 1 grudnia UKE prowadzi działalność informacyjną również przez.... – uwaga – GaduGadu! Absolutnie nieprawdopodobne! Nie dość, że w Polsce, to jeszcze się da. Bez konieczności narzekania na przepisy, bez konieczności biadolenia, że nie ma sprzętu odpowiedniego (i kupowania 120 tysięcy dyskietek...). Absolutny szacun!
m.
niedziela, listopada 23, 2008
I cóż mi pokazaliście?? :P
Ja staram się jak umiem, a Wy co??:P oto, jak wygląda geograficzna mapa wejsć w ciągu ostatniego tygodnia na bloga :)
Ładnie to tak??:P
m.
Ładnie to tak??:P
m.
wtorek, listopada 18, 2008
niedziela, listopada 16, 2008
50 baksów pękło
Jak w temacie, jest dobrze :) ostatnimi czasy na bloga jest pomiędzy 40-70 wejsc, co jest niezłym wynikiem. Walczmy zatem dalej :)
m.
m.
Mały biały domek
Póki co krótka relacja zdjęciowa bez komentarzy slownych :) ot, mały biały domek :)
widok ogólny
panorama okolicy
skalniaczek przy domku
prywatne jeziorko
pokój na pięterku
salon na parterze
jeszcze raz salon
kuchnia
łazienka
I jeszcze sraczyk na dworze
m.
czwartek, listopada 13, 2008
London okiem Galla Anonima (aka Hiszpana Słonego)
Zgodnie ze starą świecką tradycją, na wyjazdach wypoczynkowych człowiek nie powinien zapierdzielać jak mały samochodzik, tylko wypoczywać. I jakkolwiek wiele osób tego nie rozumie – bo przecież trzeba zobaczyć te sto pięćdziesiąt tysięcy muzeów, teatrów, eventów i *** wie co jeszcze (pod kropkami można wstawić, co się chce – może być „Bóg”, może być xxx :P). No ale – do rzeczy – w Londynie powyższej praktyki niestety nie wcieliłem w życie – bo i warunków ku temu nie było...
Tak więc, w pierwszy wieczór gadaliśmy
w drugi wieczór gadaliśmy (choć mniej)
w trzeci wieczór gadaliśmy (podobnie jak w drugi dzień)
a w czwarty piliśmy piwo :)
...i tak to sobie zleciało :P
Poza tymi wyczerpującymi czynnościami trudniliśmy się też zawodem o wdzięcznej nazwie „kiper hamburgerów”
Poza tym zwiedziliśmy od środka, z dołu i z boku centrum europejskiego krachu finansowego (czyli Canary Wharf – tzw. moje wymarzone miejsce pracy... :P)
Zwiedziliśmy też wspólnie Farnbra (między innymi w sklepie i Macu:P)
...a w ostatni dzień sam zwiedzałem Londyn... Porobiliśmy też mnóstwo fotek typu Robert Biedroń i inne Jole Rutowicz (które zachowam na dysku komputera w postaci zaszyfrowanej :P)– i tyle z tego. :)
To tyle kronikarsko, o własnych przeżyciach i spostrzeżeniach w notce kolejnej...
m.
Tak więc, w pierwszy wieczór gadaliśmy
w drugi wieczór gadaliśmy (choć mniej)
w trzeci wieczór gadaliśmy (podobnie jak w drugi dzień)
a w czwarty piliśmy piwo :)
...i tak to sobie zleciało :P
Poza tymi wyczerpującymi czynnościami trudniliśmy się też zawodem o wdzięcznej nazwie „kiper hamburgerów”
Poza tym zwiedziliśmy od środka, z dołu i z boku centrum europejskiego krachu finansowego (czyli Canary Wharf – tzw. moje wymarzone miejsce pracy... :P)
Zwiedziliśmy też wspólnie Farnbra (między innymi w sklepie i Macu:P)
...a w ostatni dzień sam zwiedzałem Londyn... Porobiliśmy też mnóstwo fotek typu Robert Biedroń i inne Jole Rutowicz (które zachowam na dysku komputera w postaci zaszyfrowanej :P)– i tyle z tego. :)
To tyle kronikarsko, o własnych przeżyciach i spostrzeżeniach w notce kolejnej...
m.
Niezły wynik
Wg mojego licznika w dniu dzisiejszym miało miejsce wejscie na bloga numer 5000 :) i to zaczynając tylko od 1 stycznia br. :) prawie jak nasza-klasa :)
m.
m.
wtorek, listopada 11, 2008
Po wyprawie
Wyprawa się udała, nawet bardzo, o szczegółach hiszpana, syczących pierdnięć, zdrowej beyonce i miejscach, w które nie warto zaglądać - w wolnej chwili :)
m.
PS: czemu nikt nie klika??!!??
m.
PS: czemu nikt nie klika??!!??
piątek, listopada 07, 2008
sobota, listopada 01, 2008
Wszystkich Świętych inaczej...
jako, że nie ma chyba takich osób, których brak chciałbym bardzo uczcić w dzisiejszy dzień - i oby taki stan trwał jak najdłużej - trochę abstrakcyjnie, za tych, co na morzu...
niedziela, października 26, 2008
Węgierskie allegro
Czy wiecie, jak nazywa się węgierska firma będąca odpowiednikiem naszego Allegro? :D
m.
PS: a przy okazji - niezła akcja wynikła ze zmiany czasu. Otóż, próba opublikowania posta o pierwszej godzinie 2:23 spełzła na niczym. Dla systemów informatycznych pierwsza 2:23 nie istnieje - czekają na drugą 2:23 :)
m.
PS: a przy okazji - niezła akcja wynikła ze zmiany czasu. Otóż, próba opublikowania posta o pierwszej godzinie 2:23 spełzła na niczym. Dla systemów informatycznych pierwsza 2:23 nie istnieje - czekają na drugą 2:23 :)
czwartek, października 23, 2008
Integracja bloga z Wordem
Nie wiem, czy wiecie, ale okazuje się że mój cudowny blog jest w pełni zintegrowany z Microsoft Office Word. A tym samym – piszę właśnie pierwszego posta w moim Visto'wym Wordzie – tak dla weryfikacji, czy rzeczywiście będzie to działać. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim, którzy komentują wpisy na blogu. Od jakiegoś czasu blog stał się forum wymiany myśli – z czego oczywiście bardzo się cieszę :) piszę właśnie artykuł na bloga prawniczego – więc za niedługo postaram się podlinkować – cobyście mogli poczytać wiekopomne dzieło :P
m.
PS: jednak nie w pełni - są problemy z linkowaniem :(
m.
PS: jednak nie w pełni - są problemy z linkowaniem :(
poniedziałek, października 20, 2008
Dylematy Arniki w nowym roku akademickim...
Jeszcze ze dwie takie akcje i zaczne sobie mysleć, że ktos takie wyszukiwania w Google robi absolutnie celowo...
m.
PS: info dla członków masonerii - magiczna liczba obecnie to 43 :) walczmy ostro - 50 jest od niej niedaleko :)
m.
PS: info dla członków masonerii - magiczna liczba obecnie to 43 :) walczmy ostro - 50 jest od niej niedaleko :)
piątek, października 17, 2008
Pozdro dla Zuzy
Jako, że swoich czytelników trzeba rozpieszczać – tym razem dedykowany post dla Zuzy :) widać Cię w Senegalu – co niniejszym dokumentuję :) co prawda majątku na tym wyjeździe nikt nie zbije… - ale przynajmniej elle a du bon temps avec Benoit :) (PS: jeśli to „du” jest źle – a pewnie jest – to nie krzyczcie mocno :P)
Poza tym – połączę to z innym wyszukiwaniem – spójrzcie, co ktoś chciał znaleźć w internecie :D ciekawe, gdzie mu/jej tak stromo było… :)
M.
Poza tym – połączę to z innym wyszukiwaniem – spójrzcie, co ktoś chciał znaleźć w internecie :D ciekawe, gdzie mu/jej tak stromo było… :)
M.
czwartek, października 16, 2008
Rankingi popularności
Absolutny hicior - maksymalny tekst leżący u jego podstaw, 99 odwiedzin bloga w ciągu jednego dnia, 17 komentarzy - popularność jak M jak Milość albo Złotopolscy :P
A w ogole - jedna z Czytelniczek - Oglądaczek weszla na bloga tyyyyyyyle razy :) niezla, co nie?? :) kto zgadnie, kto to??? :)
m.
A w ogole - jedna z Czytelniczek - Oglądaczek weszla na bloga tyyyyyyyle razy :) niezla, co nie?? :) kto zgadnie, kto to??? :)
m.
środa, października 15, 2008
Polska złamała protokół!!!! (czyli kolejny szczyt)
Bo zgodnie z protokołem to głowie Państwa (jaka by nie była niska) należało się miejsce przy Sarkozy’m w trakcie szczytu unijnego. A Kaczora nie dopuścili i na dodatek kazali mu siedzieć koło Tuska, który to powiedział Kaczorowi, że „chcieć to Ty (se) możesz”. Absolutny skandal!
A najbardziej zastanawia mnie jedno – bo chyba protokół nie przewiduje, że Polska jest pępkiem świata. A skoro nie – to po pierwsze jakim cudem to Polska złamała protokół – skoro Kaczor stanął po prostu tam, gdzie dali mu kartkę z napisem Polska (lub rysunkiem Kaczora i Donalda :P)? Chyba zatem nie Polska – bo miejsce przy gospodarzu nam się należało – a ktoś nas po prostu wyrzucił? No, chyba że Kaczor wstydził się stać przy dość wysokim Sarko – i uciekł do Tuska (też nie kurdupla) w drugi rząd.
No a druga sprawa – skoro protokół przewiduje, że głowa Państwa stoi po prawej (lub lewje – jak kto woli) stronie Sarko – to musieli mieć tych Sarkozych kilku. Bo w Unii państw jest 27 – co prawda nie każda głowa takich państw uczestniczy (tylko my mamy takie ambicje salonowe) – to miejsc przy jednym biednym Sarkozym jest max 3 (4 – jeśli stoi w środkowym rzędzie) – jedno z lewej, jedno z prawej i jedno z tyłu…
m.
PS: ale już wiadomo, po co Kaczor na ten szczyt się pchał. Jak podają wszystkie liczące się źródła prasowe – na kolację podano zupę z karczochów z czarnymi truflami, grillowanego okonia w słodkich ziołach i czekoladowy deser
PS2: mała sonda - wypowiedz się - która wersja jest lepsza? :)
A najbardziej zastanawia mnie jedno – bo chyba protokół nie przewiduje, że Polska jest pępkiem świata. A skoro nie – to po pierwsze jakim cudem to Polska złamała protokół – skoro Kaczor stanął po prostu tam, gdzie dali mu kartkę z napisem Polska (lub rysunkiem Kaczora i Donalda :P)? Chyba zatem nie Polska – bo miejsce przy gospodarzu nam się należało – a ktoś nas po prostu wyrzucił? No, chyba że Kaczor wstydził się stać przy dość wysokim Sarko – i uciekł do Tuska (też nie kurdupla) w drugi rząd.
No a druga sprawa – skoro protokół przewiduje, że głowa Państwa stoi po prawej (lub lewje – jak kto woli) stronie Sarko – to musieli mieć tych Sarkozych kilku. Bo w Unii państw jest 27 – co prawda nie każda głowa takich państw uczestniczy (tylko my mamy takie ambicje salonowe) – to miejsc przy jednym biednym Sarkozym jest max 3 (4 – jeśli stoi w środkowym rzędzie) – jedno z lewej, jedno z prawej i jedno z tyłu…
m.
PS: ale już wiadomo, po co Kaczor na ten szczyt się pchał. Jak podają wszystkie liczące się źródła prasowe – na kolację podano zupę z karczochów z czarnymi truflami, grillowanego okonia w słodkich ziołach i czekoladowy deser
PS2: mała sonda - wypowiedz się - która wersja jest lepsza? :)
poniedziałek, października 13, 2008
Szczyt szczytów
Wiele rzeczy widziałem już w moich cudownych blogowych statystykach, jak ludzie trafiają na bloga – ale dziś absolutnie umarłem. Nawet nie napiszę tekstu wpisanego przez pewnego osobnika w Google – po prostu spójrzcie na screena poniżej – tekst wpisany do Google na zielono. Jakim cudem ktoś w ten sposób trafił na bloga – Wielce Nam Panujący Google raczy jedynie wiedzieć :P
m.
m.
niedziela, października 12, 2008
Rzetelność i uczciwość dziennikarstwa internetowego
Coraz bardziej denerwuje mnie Onet. Po zmianie designu strony głównej mam wrażenie, że zmienili też politykę nadawania artykułom tytułów. Wszystko pachnie mi tanią sensacją i podejściem do sprawy a la Super Express i Fakt – o czym zresztą pisałem już przy okazji cudownych newsów :P
Tym razem nagłówek brzmiał – „Dostanie 12 lat więzienia za 6 zł i 3 szyby?”. Czyli – przynajmniej w moim odczuciu – jakaś totalna sensacja. Za 6 zł na 12 lat do więzienia? Przecież w tym kraju wszystko przewraca się do góry nogami! Jak można komuś na 12 lat zniszczyć życie przez głupie 6 złotych ??!!? No więc klikam i czytam dalej…
I co się okazuje? Że wymiar sprawiedliwości uwziął się na biednego dziewiętnastolatka, który napadł na 60-latka, zabrał mu wszystkie posiadane pieniądze (pech chciał – choć może to i dobrze - tylko 6 zł), uderzył 3 razy pięścią w tył głowy – a gdy okazało się, że ofiara nie ma więcej pieni, rozbił dodatkowo 3 szyby w jego mieszkaniu. Zagroził też, że spali mężczyźnie mieszkanie, jeśli ten zawiadomi o zdarzeniu policję. Okazało się, że biedna ofiara zgnilizny moralnej kapitalizmu miała 1,6 promila…
I co – adekwatny nagłówek do treści? Nie ma to, jak zwabić ludzi do swoich tekstów absolutnie sensacyjnym – i zupełnie nieadekwatnym – nagłówkiem. Powiem szczerze – wkurza mnie to!
m.
Tym razem nagłówek brzmiał – „Dostanie 12 lat więzienia za 6 zł i 3 szyby?”. Czyli – przynajmniej w moim odczuciu – jakaś totalna sensacja. Za 6 zł na 12 lat do więzienia? Przecież w tym kraju wszystko przewraca się do góry nogami! Jak można komuś na 12 lat zniszczyć życie przez głupie 6 złotych ??!!? No więc klikam i czytam dalej…
I co się okazuje? Że wymiar sprawiedliwości uwziął się na biednego dziewiętnastolatka, który napadł na 60-latka, zabrał mu wszystkie posiadane pieniądze (pech chciał – choć może to i dobrze - tylko 6 zł), uderzył 3 razy pięścią w tył głowy – a gdy okazało się, że ofiara nie ma więcej pieni, rozbił dodatkowo 3 szyby w jego mieszkaniu. Zagroził też, że spali mężczyźnie mieszkanie, jeśli ten zawiadomi o zdarzeniu policję. Okazało się, że biedna ofiara zgnilizny moralnej kapitalizmu miała 1,6 promila…
I co – adekwatny nagłówek do treści? Nie ma to, jak zwabić ludzi do swoich tekstów absolutnie sensacyjnym – i zupełnie nieadekwatnym – nagłówkiem. Powiem szczerze – wkurza mnie to!
m.
Amerykański spot wyborczy
Jak dla mnie absolutny odjazd - wykorzystali tutaj chyba absolutnie wszystki metody socjotechniczn - natomiast absolutnie z glowa. Naprawdę niezły pomysł :)
czwartek, października 09, 2008
Charles Pierre Baudelaire - Spleen II
Kiedy niebo, jak ciężka z ołowiu pokrywa,
Miażdży umysł złej nudzie wydany na łup,
Gdy spoza chmur zasłony szare światło spływa,
światło dnia smutniejszego niźli nocy grób;
Kiedy ziemia w wilgotne zmienia się więzienie,
Skąd ucieka nadzieja, ten płochliwy stwór,
Jak nietoperz, gdy głową tłukąc o sklepienie,
Rozbija się bezradnie o spleśniały mur;
Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał
I kraty naśladują gęstwę wodnych smug,
I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał
Lud oślizgłych pająków - najwstrętniejszy wróg;
Dzwony nagle z wściekłością dziką się rozdzwonią,
śląc do nieba rozpaczą szalejący głos
Jak duchy potępieńców, co od światła stronią
I nocami się skarżą na swój straszny los.
A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk.
Znów pozwalam sobie na mały cytat z literatury. Tym razem zupełnie niewymuszony sytuacją i nastrojem – ale tak po prostu, bo jest to jeden z elementów mojej nauki w liceum, który pamiętam do dziś. A imię jego Spleen 2, a napisany przez Charles’a Baudelaire’a. Dlaczego tak wspominam ten wiersz? Bo oczywiście za cholerę nie pamiętam o co w nim chodzi… Ano dlatego, że zawsze dobijała mnie interpretacja poezji na ocenę. Jakiś koszmar – i nie wiem, kto to wymyślił. Po prostu powiedzieć, co dokładnie autor miał n myśli. W tym przypadku chyba nic – choć Spleen 2 to ikona romantyzmu. A jednak – za łączną interpretację (a raczej – odtworzenie tego, co udało mi się przeczytać w czarnym podręczniku do polskiego w omówieniach wierszy) Spleena i Albatrosa – zaraz na drugiej lekcji w 3 klasie – dostałem minus cztery. To były czasy!!! :P
m.
środa, października 08, 2008
Nie możemy sprzedać polskiej ziemi, bo ziemia to nasza matka, a matki się nie sprzedaje...
Proszę, Ci którzy czytają bloga - nie dodawajcie na n-k zdjęć takich jak to...
m.
[UPDATED] - dla tych, którzy nie pojmują powodu mojej prosby - dosc szczegółowo starałem się to uzasadnić dwa posty temu...
m.
[UPDATED] - dla tych, którzy nie pojmują powodu mojej prosby - dosc szczegółowo starałem się to uzasadnić dwa posty temu...
wtorek, października 07, 2008
Jelonki na rykowisku (aczkolwiek bez gitary)
Ze sporym opóźnienie – ale w końcu udało się :) w ogóle – ostatnimi dniami śpię po 10h i mam wrażenie, że każde 10 min wyrwane mi z objęć morfeusza oznaczałoby dla mnie tragedię… więc chodzę spać o 23, a wstaję o 9…
Ale wracając do relacji… Jak już pisałem – sobotni poranek był naprawdę ciężkim przeżyciem. Szczególnie dla mnie. I to wcale nie chodzi o zakupy z Gosią :P, ale najzwyczajniej w świecie o stan ducha. A po piątkowej imprezie w stylu włoskim było z moich duchem naprawdę krucho.
No więc – najpierw śniadanie, na które w piątkową noc zarządziłem po 3 parówki dla każdego (jak już nieraz mówiłem – po pijaku nie pytajcie się mnie o nic – ani jak Wy jesteście po pijaku, ani jak ja :P). Co prawda na raty razem z niedzielnym śniadaniem – ale daliśmy radę :) potem paintball – ale najpierw trzeba było tam dojechać. Niby prosta sprawa – ale padł pomysł pojechania tam samochodem. Dalej ok. – przy czym było nas 6 osób.., No więc wymyśliliśmy (a w zasadzie to ja – oczywiście znowu po pijaku:P) takie rozwiązanie…
Paintball był niezły – w starej opuszczonej szkole (wyglądała jak kędzierzyńska jedenastka), piwnia, parter i pierwsze piętro. Po ostrzeżeniach bardziej zaprawionych w boju ubrałem się (a w zasadzie to wszyscy) jak na sybir – żeby mniej bolało kulką. No więc – dostawałem za każdym razem – i ani znaku nie miałem na sobie. Co prawda ja tam mocno gruboskórny jestem – a i odzieży na mnie było sporo – ale absolutnie zero bólu. To już pistolety na plastikowe żółte kulki (jak one się nazywały…?) strzelają mocniej. :) ale najważniejsze to to, że nasza wyprawa była najzwyczajniej w świecie klasycznym eventem teambuildingowym (cudna nowomowa:P) – co widać na załączonym obrazku
Zresztą – co do paintballu – spójrzcie, jak się dumnie prezentowałem :P normalnie – zdjęcie paszportowe :P
Po paintballu były piłkarzyki – i to była zabawa (przynajmniej dla niektórych) wcale niezgorsza niż paintball
Przed naszą CzernoTeamową imprezą dokonaliśmy jeszcze pewnej małej przeprowadzki, porobiliśmy foty na balkonie wieżowca z widokiem na centrum – i skonsumowaliśmy spaghetti ze słodki sosem bolońskim (takie rzeczy tylko w biedronce :P).
Poza tym Gosia musiała oczywiscie zaczepić biednego pieska o wyglądzie Davida Bowie (oczywiście o oczy chodzi :P)
a już w drodze powrotnej na nasze rykowisko odbyła się wieśniacka próba odsłuchania całej muzy z komóry Pauliny :P
No i nastał wieczór – a wraz z nim oczywiście obowiązkowo grill. Poza tym – jako, że impreza zapowiadana była jako opóźnione urodziny Zuzy (choć jubilatka sobie o tej deklaracji zapomniała :P – na szczęście my nie zapomnieliśmy :)) – więc oczywiście było chóralne odśpiewanie stolat i obowiązkowy torcik z tyloma świeczkami, ile ukończonych latek (tudzież – jak to powiedziała pewna Królowa Lodów :P – tyle świeczek, ile było w pudełku).
Potem impreza, na której działy się cuda. Krzysio lał po własnych rękach, po czym zrobił się czerwony jak burak
Mariusz co prawda po rękach nie lał ani sobie, ani Krzysiowi – ale jak zobaczył kolor purpury u Krzysia na twarzy – to z zazdrości zbielał jak papier.
Nasz zębograjek (zwany też później Synem Mokotowa:P) zaczął już nawet habilitację – mając ledwo inżyniera skończonego.
Dowiedzieliśmy się też wtedy o odstępstwach od normy w języku kaszubskim – a także omówiliśmy dogłębnie kwestie relacji pomiędzy różnymi kulturami (interracial matters). Część osób nie konsumowała żadnych używek – co też i widać na fotach :P
A na sam koniec Krzyś się obraził, że nie pozwolono mu iść posprzątać ogrodu :P
Piątek był już dniem całkiem spokojnym – jak zwykle grzecznie pożegnaliśmy się i na rozstaju dróg ruszyliśmy każdy w swoją stronę
m.
PS: A już na sam koniec – oczywiście nie odmówię sobie wskazania przykładu, że istnieją jeszcze na tym świecie kobiety idealne. Nie dość, że ładne, mądre, inteligentne – to jeszcze znają porządek tego świata i wiedzą, że ich miejsce jest…
Ale wracając do relacji… Jak już pisałem – sobotni poranek był naprawdę ciężkim przeżyciem. Szczególnie dla mnie. I to wcale nie chodzi o zakupy z Gosią :P, ale najzwyczajniej w świecie o stan ducha. A po piątkowej imprezie w stylu włoskim było z moich duchem naprawdę krucho.
No więc – najpierw śniadanie, na które w piątkową noc zarządziłem po 3 parówki dla każdego (jak już nieraz mówiłem – po pijaku nie pytajcie się mnie o nic – ani jak Wy jesteście po pijaku, ani jak ja :P). Co prawda na raty razem z niedzielnym śniadaniem – ale daliśmy radę :) potem paintball – ale najpierw trzeba było tam dojechać. Niby prosta sprawa – ale padł pomysł pojechania tam samochodem. Dalej ok. – przy czym było nas 6 osób.., No więc wymyśliliśmy (a w zasadzie to ja – oczywiście znowu po pijaku:P) takie rozwiązanie…
Paintball był niezły – w starej opuszczonej szkole (wyglądała jak kędzierzyńska jedenastka), piwnia, parter i pierwsze piętro. Po ostrzeżeniach bardziej zaprawionych w boju ubrałem się (a w zasadzie to wszyscy) jak na sybir – żeby mniej bolało kulką. No więc – dostawałem za każdym razem – i ani znaku nie miałem na sobie. Co prawda ja tam mocno gruboskórny jestem – a i odzieży na mnie było sporo – ale absolutnie zero bólu. To już pistolety na plastikowe żółte kulki (jak one się nazywały…?) strzelają mocniej. :) ale najważniejsze to to, że nasza wyprawa była najzwyczajniej w świecie klasycznym eventem teambuildingowym (cudna nowomowa:P) – co widać na załączonym obrazku
Zresztą – co do paintballu – spójrzcie, jak się dumnie prezentowałem :P normalnie – zdjęcie paszportowe :P
Po paintballu były piłkarzyki – i to była zabawa (przynajmniej dla niektórych) wcale niezgorsza niż paintball
Przed naszą CzernoTeamową imprezą dokonaliśmy jeszcze pewnej małej przeprowadzki, porobiliśmy foty na balkonie wieżowca z widokiem na centrum – i skonsumowaliśmy spaghetti ze słodki sosem bolońskim (takie rzeczy tylko w biedronce :P).
Poza tym Gosia musiała oczywiscie zaczepić biednego pieska o wyglądzie Davida Bowie (oczywiście o oczy chodzi :P)
a już w drodze powrotnej na nasze rykowisko odbyła się wieśniacka próba odsłuchania całej muzy z komóry Pauliny :P
No i nastał wieczór – a wraz z nim oczywiście obowiązkowo grill. Poza tym – jako, że impreza zapowiadana była jako opóźnione urodziny Zuzy (choć jubilatka sobie o tej deklaracji zapomniała :P – na szczęście my nie zapomnieliśmy :)) – więc oczywiście było chóralne odśpiewanie stolat i obowiązkowy torcik z tyloma świeczkami, ile ukończonych latek (tudzież – jak to powiedziała pewna Królowa Lodów :P – tyle świeczek, ile było w pudełku).
Potem impreza, na której działy się cuda. Krzysio lał po własnych rękach, po czym zrobił się czerwony jak burak
Mariusz co prawda po rękach nie lał ani sobie, ani Krzysiowi – ale jak zobaczył kolor purpury u Krzysia na twarzy – to z zazdrości zbielał jak papier.
Nasz zębograjek (zwany też później Synem Mokotowa:P) zaczął już nawet habilitację – mając ledwo inżyniera skończonego.
Dowiedzieliśmy się też wtedy o odstępstwach od normy w języku kaszubskim – a także omówiliśmy dogłębnie kwestie relacji pomiędzy różnymi kulturami (interracial matters). Część osób nie konsumowała żadnych używek – co też i widać na fotach :P
A na sam koniec Krzyś się obraził, że nie pozwolono mu iść posprzątać ogrodu :P
Piątek był już dniem całkiem spokojnym – jak zwykle grzecznie pożegnaliśmy się i na rozstaju dróg ruszyliśmy każdy w swoją stronę
m.
PS: A już na sam koniec – oczywiście nie odmówię sobie wskazania przykładu, że istnieją jeszcze na tym świecie kobiety idealne. Nie dość, że ładne, mądre, inteligentne – to jeszcze znają porządek tego świata i wiedzą, że ich miejsce jest…
Subskrybuj:
Posty (Atom)