Tym razem trochę o mnie, ale z perspektywy zawodowej. Polecam lekturę wyroku ostatniej sprawy Google Inc. we Francji. Otóż, nasz szanowny Google przegrał. I to sromotnie. Więcej szczegółów w notce nad treścią wyroku. Refleksja w sprawie pozostaje smutna – czasy, kiedy na Kazaa można było ściągać absolutnie wszystko i bez konsekwencji odeszły bezpowrotnie... :-(
A czemu nieskromnie?? Bo tłumaczenie mojego autorstwa. Nie jest wybitne, ale pierwszy raz tłumaczyłem coś tak długiego i w takim (!!!) języku. Bo we francuskim nie ma „on line” – jest „en ligne”. Nie ma service provider, jest „prestateur d’hebeurgement”. To masakra jest jakaś... :)
M.
piątek, grudnia 14, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz