Co prawda koniec września ciężko uznać za porę, kiedy należałoby się pochwalić zdjęciami z Sylwestra, ale skoro w końcu udało się je (ale nadal nie wszystkie...) wydobyć dopiero teraz... Krótka relacja obiektywu aparatu przedstawia się następująco. Otóż...
... jak na Sylwestra przystało – był grill..
… były tańce…
... były przebrania...
... był Pierwszy Kucharz...
... był Drugi Kucharz...
... były chwile rozochocenia i jawnych czułości...
I tak to sobie trwało i trwało – aż skończyły się wszelkie %%%
A jak już się to wszystko pokończyło i nie było niczego (a chwilami nawet i wcześniej :P), to zaczęły się ciężkie spojrzenia...
a potem ciężkie sny...
M.
czwartek, września 13, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz