No więc – pierwsza relacja okiem cudnego Canona :)
Na pierwszy ogień – chluba Paryża czyli oczywiście Tour Eiffel
Jest widoczna z wielu miejsc Paryża. Ponoć, podobnie jak PeKiN w Wawie, służy kierowcom za punkt orientacyjny...
Idąc dalej – Łuk Triumfalny w pełnej krasie....
... i w cieniu drzew
Gdy Łuk mamy za sobą – przychodzi czas na Champs Elysee. Tak, wiem. Też nie wiedziałem, że wzdłuż Pół Elizejskch jeżdżą samochody...
Mniej więcej w połowie „szązelize” idzie sobie taki pan w śmiesznej czapce, czyli ulubieniec narodu, francuski generał...
Duuużo, dużo dalej, możemy znaleźć domek słynnego Quasimodo, czyli Katedrę Notre Dame.
Odchodząc trochę w bok, poza granice ścisłego Paryża, trafiamy na dzielnicę ze szkła i stali (no i oczywiście wszechobecnego paryskiego betonu), czyli La Defense (Grande Arche).
Poza olbrzymim Grande Arche...
... znajdziemy tu również Hilton (oczywiście – Paris :))...
... KPMG…
… i ogólnie takie takie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz