Dominet Party się odbył, DomMinet stoi cały i w miarę zdrowy, a zdjęć jak nie miałem, tak nie mam. No, z wyjątkiem paru zdjęć z aparatu Benoua, ale jest ich tyle, jak bransolete scarvie :) tzn. jakość wspaniała, tylko ilość niewielka :)
Fare-thee-well...
w Europie też susza...
reszta relacji, jak będą fotki, a ja będę mieć czas :)
m.
niedziela, sierpnia 16, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
Czuje żaluzję w moją stronę ;) Trza było być na uro Mariusza Lecha, co lubi Żanet Kalytę, to byś foty miał!
Tam się wymieniliśmy, a raczej była to transakcja jednostronna, bo jego zdjęć na razie nie dostałam - będą na płycie, bo lustrzanka nie żałuje sobie megasów.
A moje mogę wrzucić na ys, ale też jak znajdę chwilę ;]
Prześlij komentarz