Siedząc na pieprzonym warszawskim dworcu centralnym (pociąg opóźniony o min. 120 min....) na resztkach baterii – postanowiłem przekazać prezent męskiej części widowni (plus co najmniej jednej kobiecie, o której wiem, że też prezentem nie pogardzi :P). Jeden prezent trochę polityczny – drugi – ideologiczny, bo związany z wolnością i swobodą :)
No więc – najpierw polityka – czyli na kogo głosowałem w niedzielnych wyborach. Ja takie wybory mogę odbywać codziennie (a nawet kilka razy :P) – jeśli tylko obietnice wyborcze będą takie, jak moich wybranek... :)
I drugi prezent – wznieśmy się powyżej codzienności i spraw przyziemnych – i nakażmy uwolnić wszystkich uciskanych :)
m.
wtorek, czerwca 09, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
uo matko. ile to coś z ostatniej fotki energii potrzebuje do egzystencji. już wydajniej byłoby sponsorować amu dla lokalnego schroniska dla zwierzatek...
choć z drugiej strony...taki jednorazowy sparing byłby wcale nie taki zły :P
Prześlij komentarz