Na blogu dwusetny post, na liczniku okrągła liczba kilometrów przejechana - same jubileusze. A pomijając jubileusze – pierwsze koty za płoty, czyli 250km za własnym kółkiem pękło.
Zresztą Fabio na własnym podwórku przed garażem prezentował się całkiem nieźle. Choć umorusany niepogodą – świecił przykładem :)
Poza tym - na włościach pierwsza wizyta gospodarska - z pełnowymiarowym sprzątaniem. Rezultatem sprzątania była góra śmieci, z których chałupa została opróżniona. Tu akurat w wersji niepełnej - full version była naprawdę imponująca.
Zaświadczą o tym niech miny moje i taty...
Poza tym - prezentowaliśmy się naprawdę bojowo :P
Na szczęście widok z czystego okna poprawił humory :)
Z rzeczy różnych - standardowo spacerek ze zdjęciami jeziora
łażenie po cudzych pomostach
podglądanie włości sąsiadów
i inne takie tam.
Fajnie było, pomimo że sen o godzinę krótszy (info dla tych, co jeszcze nie przestawili zegarków :P). A na dodatek – idzie wiosna, więc jest spora szansa na więcej :)
m.
niedziela, marca 29, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarze:
Mhmmm...Już wiem, że będzie mi się tam podobało! :D
Rozumiem, że na najbliższym zlocie w Boutchkach ustalimy, kiedy wbijamy do Cie na kąpiel w jeziorze, tudzież jezioro (i) łabędzie :D
p.s. my z Paulikem już nawet mamy prezenta :)
Kazimierz, widoki są, ej, ten, no... fajne! :)
pięknie, pozazdrościć;)
Pięknie.
"BARDZO"
:)
P.
hehh - to fascynujące, że na tego posta odpowiedziały 3 kobiety :P
Wiesz, "P." wcale nie musi być kobietą... ;P
Agata mieszkała z P. i coś o tym wie ;D
musi, nie musi, ja tam wie, że jest :P a to, co agata mówiła - cóż, tak to jest z byłymi... (colocataire'kami)
Prześlij komentarz